niedziela, 3 lutego 2019

#016#

Moj "projekt 365" nieco sie zalamal, bo chorobsko trwalo i trwalo, wiec co mialam fotografowac? Poduszke, koldre, smartfon, laptop.... no bo zasmarkancow przeciez nie!
Ale dzis wyszlismy na spacerniak i tak oto bylo na swiecie:
Pol godzinny spacer przy polu golfowym, dobre i to, swieze powietrze, slonce i wreszcie zobaczylam, jak wyglada pole golfowe, co opisuje na moim Kolorowym blogu :)

sobota, 26 stycznia 2019

#15#

Przepuscilam dwa dni, nie dalam rady nic napisac, chorobsko mnie napadlo i nie puszcza!
Nic groznego, bez goraczki, ale lezymy oboje i leczymy katar, kaszel, gardlo.
Dzisiaj juz nam lepiej, ale ja stracilam glos, a maz jeszcze kaszle.
Ja, jako ta jedza, sila trzymam go w lozku!
Nie chcialam ryzykowac, nie pojechalam na zakupy, musimy niedziele na zapasach przetrwac :)
Brakuje nam swiezych owocow i konczy sie miod, a ja nie mam swojego ulubionego twarozku :(
Wczoraj przez okno pstrykelam tak:

a dzisiaj przez inne okno tak:
 

środa, 23 stycznia 2019

#014#

Co to jest?
Wyglada obrzydliwie, smierdzi obrzydliwie i smakuje tak, jak wyglada :))
Tak, tak, to jest slynny syropek z cebuli, czosnku, miodu i cytryny.
Skroilam go wlasnymi recami, aby ratowac drogocenne zycie mojego Najglowniejszego, ktory zapadl na straszliwa, smiertelna chorobe, zwana PRZEZIEBIENIEM!
To nic, ze to tylko gardlo boli, smarka sie i kaszle, przeciez od tego sie umiera!!!
O polnocy (wczorajszej) sumienie wyrzucilo mnie z cieplego lozka do kuchni i zmusilo do wykonania owej mikstury. No juz nie moglam wytrzymac tych jekow konania!!!

Nie lubie cebuli, nie znosze czosnku, mikstura strrrrasznie smierdzi, ale sie poswiecilam, wykonalam i z pelna satysfakcja (ten moj msciwy wzrok!), poje tym syropkiem neszczesnika co pare godzin :))))

O dziwo mikstura zadzialala blyskawicznie, w co nie wierzylam, ale jednak.
Chyle czola przed madroscia naszych babek i mam.
Moja mama nie torturowala mnie tym, ale wielokrotnie czytalam i slyszalam o tym cudzie, no i cud sie spelnil! :)))

wtorek, 22 stycznia 2019

#013#

(zdjecie sciagnelam ze strony Sekrety zdrowia, bo nie mam sily wstac po aparat...)

No i jak nie wierzyc w przesady? Trzynasty post i.... wziela nas grypka, oboje na raz... Bleeee.....
Dobrze, ze w domku cieplo, dobrze, ze mamy co jesc, dobrze, ze mamy lekarstwa naturalne i tabletkowe, dobrze, ze jest internet :)))

poniedziałek, 21 stycznia 2019

#012#

Krzywe agrafki... po co? dlaczego krzywe?
Ano pikuje nadal okropnie wielki czarno-bialy paczwork, a agrafkami spinam trzy warstwy tego potwora, zeby sie te warstwy nie przesuwaly :(
Krzywe sa specjalnie, lepiej sie spina.
Mozolna praca, ale lubie to :)
Jak skoncze, to opisze wszystko porzadnie na blogu.
Chodzenie mialam dzisiaj po ogrodku, ogladalam, czy trzeba ewentualnie cos przykryc, bo lekkie mrozy do mnie tez zawitaly (tak minus 4-5 stopni).

niedziela, 20 stycznia 2019

#011#

To jest moj sliczny, niebieskokwitnacy kwiatek - agapantus. Zawinelam go w kolderke, bo w zimowym ogrodzie mroz zawital! Niewielki, ale moglby mu zaszkodzic, tak jak w zeszlym roku w marcu. Wtedy przemrozilo mu 1/3 klaczy i mial w lecie tylko dwa male kwiatostany :(
Zeby go utrzymac w dobrej formie, poswiecilam jedna letnia kolderke, bo kwiatek ma pokazna donice :))

sobota, 19 stycznia 2019

#010#

Sprzety nie chca ze mna wspolpracowac, dzisiejsze zdjecia z komorki nie wchodza, musze posilkowac sie tymi, ktore zrobilam przed paroma dniami.
Oto Pan Diego, pies z Hiszpanii, zyl tam na ulicy, ktos go przywiozl do schroniska w naszej wsi. 
Akurat takie jedne malzenstwo chcialo miec psa, nie za mlodego, spokojnego, wiec go wzieli do siebie.
Dzialo sie to przed paroma laty, pies jest juz stary, jego pan juz nie zyje, a jego pani ma 83 lata!
Trzy razy dziennie pani spaceruje godzine z Diego, czesto przechodzi przed moim domem, wiec sie poznalismy, czyli ja, Lora i  Diego.
Czasami ide razem z nimi na spacer, czasem transportuje jej zakupy ze sklepu do domu, przynosze jej kwiatki do ogrodka, ktorych mam nadmiar, i tak ta znajomosc trwa, bardzo mila znajomosc :)

piątek, 18 stycznia 2019

#009#

Tu mialo byc zdjecie soku z tych buraczkow, marchewki i jablka, ale nie moge zaladowac zdjecia, wiec jest to zastepcze :)

Sok mial byc ilustracja do hasla: zdrowe zycie, ktore wprowadzamy z oporami w czyn.
W chodzeniu przeszkadza nam pogoda, a w zdrowym zywieniu.... wlasciwie wszystko! :)

czwartek, 17 stycznia 2019

#008#

W takich okolicznosciach przyrody, o godzinie popoludniowej, nalezy sie... zdrzemnac...
No to juz! :)

środa, 16 stycznia 2019

#007#


Dzisiaj byl dzien jezdzenia autem (niestety znowu bez chodzenia) i popoludnie pikowania czarno-bialego paczworka. Ok, ma jeszcze inne kolory, ale w sladowych ilosciach :)
Przepikowalam na maszynie 1/4 calosci, a jest to czasochlonna praca, podziwiam siebie za cierpliwosc!!! :)

wtorek, 15 stycznia 2019

#006#

Zrobilam dzisiaj pare krokow, ale wstyd napisac ile....
Pokazal mi je krokomierz w nowej zabawce, ktora sobie nabylam :)
Taki wieloczynnosciowy sprzecik, ktory robi wszystko, czyli SmartWatch.

Ale: nie gotuje, nie sprzata, wiec.... po co mi to?

poniedziałek, 14 stycznia 2019

#005#




Cwicze cierpliwosc... Sklejam kosciolek ceramiczny, ktory przyszedl w paczce w stanie rozkawalkowanym :(
Juz prawie posklejany :)

niedziela, 13 stycznia 2019

#004#

Pogoda pod zdechlym Azorkiem... no nie dalo sie wyjsc na spacer... zaluje bardzo, bo jednak przydalby mi sie lyk swiezego powietrza, ale coz...
...uprawiamy leżing :)

sobota, 12 stycznia 2019

#003#

Dzisiaj mimo najwiekszych checi nie uda mi sie przespacerowac :(
Pogoda do spacerowania jest (jak widac na zdjeciu) g...iana!
Nie udal mi sie nawet trik z zostawieniem auta pod jednym marketem, a kupienie mleka w drugim markecie, odleglym o jakies 200m.
Drobny deszczyk mzyl, zalewal twarz, przemoczyl czapke, i wpadal za kolnierz... cudnie, prawda?
I jest juz prawie czwarta, a nadal pada, czyli ostatnia szansa na szybkie wyjscie wlasnie przepada!

piątek, 11 stycznia 2019

#002#


...wyszlam z domu pomimo niezachecajacej pogody i sama siebie podziwiam :)
dopiero drugi dzien projektu, a ja juz sie zastanawialam, czy mi sie chce...
Oj, bedzie ciezko, bo ja jestem z natury przeciwko wszelkim przymusom!!!

Wybralam krotka trase, ktora najczesciej chodze - wzdluz pola, pod drzewami, taki niewielki prostokacik, okolo 2 km. Pogoda psia, czyli oprocz mnie spacerowaly tylko psy, ciagnac swoich wlascicieli :)

Zrobilam troche zdjec, ktore popoludniowa godzina, tuz przed zmierzchem i z mzawka, nie mogly byc ani rewelacyjne, ani ciekawe.

Oto wybrana fotka - fruwajace galezie :)

Jak po pol godzinie dreptania mialam tylko pare krokow do domu to moja dusza byla juz pogodzona z pogoda, ze zmierzchem i.... chciala dalej, dalej!!!

#001#


Dzien pierwszy.
#001#  10.01.2019, Kosciol ewangelicki w mojej wsi:
Nigdy mu sie przygladalam, a jest taki ladny w swej prostocie i bieli. Do srodka tez kiedys zajrze :)
Ruszylam dzisiaj d...sko, co prawda samochodem, bo na zakupy. Ale zostawilam go na parkingu przy pierwszym sklepie i pieszo ruszylam w obchod: apteka, drugi sklep, trzeci sklep. Prozaicznie szukalam czerwonych burakow, bo mialam ochote na swiezy sok. Niestety, burakow nie znalazlam, musialam sie zadowolic marchewka, ale nalazilam sie przez 1,5 godziny. Szkoda, ze krokomierza ne zabralam, ale gdzies mi sie zawieruszyl :(
No i to tyle o pierwszym zdjeciu i o pierwszym dniu projektu :)