Nic groznego, bez goraczki, ale lezymy oboje i leczymy katar, kaszel, gardlo.
Dzisiaj juz nam lepiej, ale ja stracilam glos, a maz jeszcze kaszle.
Ja, jako ta jedza, sila trzymam go w lozku!
Nie chcialam ryzykowac, nie pojechalam na zakupy, musimy niedziele na zapasach przetrwac :)
Brakuje nam swiezych owocow i konczy sie miod, a ja nie mam swojego ulubionego twarozku :(
Wczoraj przez okno pstrykelam tak:
a dzisiaj przez inne okno tak:
Biedniście.Ale bez twarożku przeżyjesz. Tu też jakoś rozmazanie jest, coś mży.Jak Wam do poniedziałku nie przejdzie to chyba powinien, zwłaszcza Twego męża, obejrzeć jakiś lekarz i osłuchać.
OdpowiedzUsuńBo kaszel nie bierze się z niczego.
Buziam;)
Samo przyszlo, samo wyjdzie :) man nadzieje! Bez twarozku glodno!!!!
OdpowiedzUsuńTo u góry wygląda jak rzeżucha z cukrem pudrem.
OdpowiedzUsuńTo wielki krzaczor, zaslania nas przed przechodniami :) z pudrem, mowisz.... Mniammmmm :)))
UsuńZdrówka Basiu. Mnie też korzonki nawalają, ale jak to mówią, nie dajmy się :)
OdpowiedzUsuń